16.
01.
2014.
Pozostałe
Pozostałe
- Aktor to jest zawód, a słowo "zawód" ma dwa znaczenia w języku polskim, w tym zawodzie możesz być zawiedziony - mówił Cezary Pazura podczas spotkania w Kinie Szkoły Filmowej.
Po projekcji "Szczęśliwego Nowego Jorku" (reż. Janusz Zaorski), przy pełnej
widowni, wybuchającej śmiechem po niemal każdym zdaniu wypowiedzianym przez
aktora, Cezary Pazura przez dwie godziny odpowiadał na pytania zadawane z Sali i
przysłane przez internautów.
Niespodzianką dla aktora był pokaz fragmentu filmu "Czarne stopy" w reż. Waldemara Podgórskiego (1986), debiutu fabularnego Cezarego Pazury (rola druha "Pumy").
Na pytanie, czy woli być aktorem, czy reżyserem, Pazura oświadczył, że zdecydowanie aktorem, chociaż "reżyser ma zaj…….”: - Pytałem Olafa Lubaszenkę, reżyserować czy nie? A on mi odpowiedział: stary, jako reżyser siedzisz sobie na krześle, opowiadasz dziesiąty raz ten sam kawał i … wszyscy się śmieją!
Aktor wspominał, że jako ośmiolatek pojechał z tatą do Ujazdu, gdzie kręcono „Czterech pancernych”. – Wziąłem pamiętnik, który mam do dzisiaj, z łapą Szarika. Chciałem mieć autografy pancernych. Tam były gigantyczne tłumy, tata mnie wsadził na jakiś czołg. Jak zobaczyłem Janka, pobiegłem z tym pamiętnikiem, poprosiłam o autograf, a on mi powiedział niecenzuralne słowo na „w”…. „wyjdź stąd!” (śmiech)
Na pytanie o początki zainteresowania zawodem aktora, Cezary Pazura odpowiedział, że pierwszy kontakt ze sztuką aktorską miał przez telewizję. Jak oglądał filmy czy spektakle, myślał sobie, że też by tak potrafił. – Mój tata prowadził teatr amatorski, mnie się strasznie podobało udawanie kogoś innego. Chciałem się przenosić w czasie, zakładać kostiumy, jeździć konno, walczyć na szpady. W liceum wystawiliśmy modną wtedy sztukę „Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna” Ivo Bresana. Ja myślę, że jak nie chcesz być sobą, chcesz być kimś innym, to to jest coś z głową…
Opowiadał o czasach studiów w Szkole Filmowej w Łodzi: - Prof. Wrocławski nas uczył, to fantastyczny aktor, wybitny, wszystko umie. Nasi profesorowie tłumaczyli nam, na przykład Jan Machulski, że musimy być do przygotowani, że w pewnym momencie nie będziesz już potrzebny. Jest taka anegdota, że życie aktora składa się z czterech etapów. Pierwszy: ło Jezu, a kto to jest ten Pazura? Drugi: dajcie mi tego Pazurę! Trzeci: Dajcie mi takiego jak Pazura, ale żeby był młodszy. I ostatni: a kto to był Pazura? Nie ma inaczej.
Zapytany, na jakim jest teraz etapie, Cezary Pazura odrzekł: - Między dwoma ostatnimi… Ale to tylko anegdota. Ja walczę, jestem tygrys z chińskiego horoskopu, tygrys musi się do wszystkiego dodrapać. Aktor musi chodzić na castingi, dzisiaj zapraszam reżyserów do teatru, by zobaczyli mnie w innym emploi. Zawsze miałem kontakt z widzem dzięki stand upom i kabaretom. Władka Pasikowskiego musiałem przekonać, żeby mnie zatrudnił w „Krollu”, moją role miał zagrać Mirosław Baka, ale na szczęście dostał angaż w jakimś niemieckim filmie. Ja Władka wziąłem do pokoju w Wytwórni, zamknąłem się z nim i mu zagrałem. On chciał, żeby Wiaderny był groźny, a ja chciałem, żeby ludzie się go bali dlatego, że Wiaderny jest głupi. Możesz się z niego śmiać, jak go oglądasz w kinie, ale spróbuj mu się zaśmiać w twarz: "leżeć mnie tu!"
Pytany o karierę, Pazura mówił: - Ja miałem szczęście od Opatrzności, fajne filmy powstawały, fajne propozycje dostawałem. Wydawało mi się, że tak będzie przez całe życie. A potem przychodzą propozycje miałkie i jak ich nie przyjmujesz, to o tobie zapominają, jest trzydziestu następnych. Można robić chałturę nawet grając Hamleta, a można zagrać w lekkiej komedii i zrobić to tak, że mucha nie siada, bo dajesz z siebie wszystko. Nawet jak dostajesz epizod, trzeba go dobrze zagrać. O zawodzie aktora: - Nic się tak szybko nie starzeje, jak sztuka filmowa i sztuka aktorska. Teraz w aktorach podoba się nam co innego niż kiedyś, kiedyś mówili dostojnie, a teraz im gorzej aktor wygląda, tym lepiej. Jadwiga Chojnacka, która nas uczyła, zawsze nam mówiła: ja was nie rozumiem, co wy mówicie w filmach, to jest niewyraźne! Uczą was jeszcze przedniojęzykowe „ł”. Nie? A nas jeszcze uczyli. Fajnie się studiuje, bo możesz spróbować wszystkiego, ale potem trzeba zarabiać na życie. Kiedyś życie artystyczne toczyło się w teatrach, tak się spotykaliśmy i gadaliśmy, a dziś to życie przeniosło się do seriali. Są inne czasy, nie ma co wracać sentymentalnie do tego, co było w latach 80. i 90., bo będziemy tetryczeć. Starasz się być na fali, ale nie da się zmusić kolejnego pokolenia, żeby podobało mu się to, co mnie się kiedyś podobało… Aktor to jest zawód, a słowo "zawód" ma dwa znaczenia w języku polskim, w tym zawodzie możesz być zawiedziony.
Pod koniec spotkania padło pytanie: jak pan sobie radzi w chwilach zwątpienia?
- Nie radzę sobie - odpowiedział z powagą Pazura. - Nie ma takiego mądrego, który by sobie radził. Od tego jest rodzina, psychiatra... Niektórzy idą w wódę, w narkotyki. Kwestia wyboru. Nie da się nie przeżywać chwil zwątpienia, jeśli nie jesteś troglodytą. Dobrze, by potem te chwile zwątpienia przekuć w taki artystyczny gniew. W aktorstwie jest tak jak w tenisie: wygrywa ten, który chce wygrać, a nie ten, który chce, żeby przegrał przeciwnik. Chciej być najlepszy, chciej grać pięknie, a nie, żeby twój kolega miał gorzej. Czuliśmy to podświadomie, gdy graliśmy tutaj w Szkole, każdy każdego ciągnął.
Niespodzianką dla aktora był pokaz fragmentu filmu "Czarne stopy" w reż. Waldemara Podgórskiego (1986), debiutu fabularnego Cezarego Pazury (rola druha "Pumy").
Na pytanie, czy woli być aktorem, czy reżyserem, Pazura oświadczył, że zdecydowanie aktorem, chociaż "reżyser ma zaj…….”: - Pytałem Olafa Lubaszenkę, reżyserować czy nie? A on mi odpowiedział: stary, jako reżyser siedzisz sobie na krześle, opowiadasz dziesiąty raz ten sam kawał i … wszyscy się śmieją!
Aktor wspominał, że jako ośmiolatek pojechał z tatą do Ujazdu, gdzie kręcono „Czterech pancernych”. – Wziąłem pamiętnik, który mam do dzisiaj, z łapą Szarika. Chciałem mieć autografy pancernych. Tam były gigantyczne tłumy, tata mnie wsadził na jakiś czołg. Jak zobaczyłem Janka, pobiegłem z tym pamiętnikiem, poprosiłam o autograf, a on mi powiedział niecenzuralne słowo na „w”…. „wyjdź stąd!” (śmiech)
Na pytanie o początki zainteresowania zawodem aktora, Cezary Pazura odpowiedział, że pierwszy kontakt ze sztuką aktorską miał przez telewizję. Jak oglądał filmy czy spektakle, myślał sobie, że też by tak potrafił. – Mój tata prowadził teatr amatorski, mnie się strasznie podobało udawanie kogoś innego. Chciałem się przenosić w czasie, zakładać kostiumy, jeździć konno, walczyć na szpady. W liceum wystawiliśmy modną wtedy sztukę „Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna” Ivo Bresana. Ja myślę, że jak nie chcesz być sobą, chcesz być kimś innym, to to jest coś z głową…
Opowiadał o czasach studiów w Szkole Filmowej w Łodzi: - Prof. Wrocławski nas uczył, to fantastyczny aktor, wybitny, wszystko umie. Nasi profesorowie tłumaczyli nam, na przykład Jan Machulski, że musimy być do przygotowani, że w pewnym momencie nie będziesz już potrzebny. Jest taka anegdota, że życie aktora składa się z czterech etapów. Pierwszy: ło Jezu, a kto to jest ten Pazura? Drugi: dajcie mi tego Pazurę! Trzeci: Dajcie mi takiego jak Pazura, ale żeby był młodszy. I ostatni: a kto to był Pazura? Nie ma inaczej.
Zapytany, na jakim jest teraz etapie, Cezary Pazura odrzekł: - Między dwoma ostatnimi… Ale to tylko anegdota. Ja walczę, jestem tygrys z chińskiego horoskopu, tygrys musi się do wszystkiego dodrapać. Aktor musi chodzić na castingi, dzisiaj zapraszam reżyserów do teatru, by zobaczyli mnie w innym emploi. Zawsze miałem kontakt z widzem dzięki stand upom i kabaretom. Władka Pasikowskiego musiałem przekonać, żeby mnie zatrudnił w „Krollu”, moją role miał zagrać Mirosław Baka, ale na szczęście dostał angaż w jakimś niemieckim filmie. Ja Władka wziąłem do pokoju w Wytwórni, zamknąłem się z nim i mu zagrałem. On chciał, żeby Wiaderny był groźny, a ja chciałem, żeby ludzie się go bali dlatego, że Wiaderny jest głupi. Możesz się z niego śmiać, jak go oglądasz w kinie, ale spróbuj mu się zaśmiać w twarz: "leżeć mnie tu!"
Pytany o karierę, Pazura mówił: - Ja miałem szczęście od Opatrzności, fajne filmy powstawały, fajne propozycje dostawałem. Wydawało mi się, że tak będzie przez całe życie. A potem przychodzą propozycje miałkie i jak ich nie przyjmujesz, to o tobie zapominają, jest trzydziestu następnych. Można robić chałturę nawet grając Hamleta, a można zagrać w lekkiej komedii i zrobić to tak, że mucha nie siada, bo dajesz z siebie wszystko. Nawet jak dostajesz epizod, trzeba go dobrze zagrać. O zawodzie aktora: - Nic się tak szybko nie starzeje, jak sztuka filmowa i sztuka aktorska. Teraz w aktorach podoba się nam co innego niż kiedyś, kiedyś mówili dostojnie, a teraz im gorzej aktor wygląda, tym lepiej. Jadwiga Chojnacka, która nas uczyła, zawsze nam mówiła: ja was nie rozumiem, co wy mówicie w filmach, to jest niewyraźne! Uczą was jeszcze przedniojęzykowe „ł”. Nie? A nas jeszcze uczyli. Fajnie się studiuje, bo możesz spróbować wszystkiego, ale potem trzeba zarabiać na życie. Kiedyś życie artystyczne toczyło się w teatrach, tak się spotykaliśmy i gadaliśmy, a dziś to życie przeniosło się do seriali. Są inne czasy, nie ma co wracać sentymentalnie do tego, co było w latach 80. i 90., bo będziemy tetryczeć. Starasz się być na fali, ale nie da się zmusić kolejnego pokolenia, żeby podobało mu się to, co mnie się kiedyś podobało… Aktor to jest zawód, a słowo "zawód" ma dwa znaczenia w języku polskim, w tym zawodzie możesz być zawiedziony.
Pod koniec spotkania padło pytanie: jak pan sobie radzi w chwilach zwątpienia?
- Nie radzę sobie - odpowiedział z powagą Pazura. - Nie ma takiego mądrego, który by sobie radził. Od tego jest rodzina, psychiatra... Niektórzy idą w wódę, w narkotyki. Kwestia wyboru. Nie da się nie przeżywać chwil zwątpienia, jeśli nie jesteś troglodytą. Dobrze, by potem te chwile zwątpienia przekuć w taki artystyczny gniew. W aktorstwie jest tak jak w tenisie: wygrywa ten, który chce wygrać, a nie ten, który chce, żeby przegrał przeciwnik. Chciej być najlepszy, chciej grać pięknie, a nie, żeby twój kolega miał gorzej. Czuliśmy to podświadomie, gdy graliśmy tutaj w Szkole, każdy każdego ciągnął.