Tam, gdzie czai się tygrys
Wszystkie newsy
ENGLISH
1
05. 02. 2025. Wydział
Operatorski

XYMENA ZARĘBA: o szwenkowaniu na łódce, małpich obserwatorach planu i filmowej produkcji jak najbliżej Natury.

Xymena Zaręba, studentka Wydziału Operatorskiego naszej Szkoły, była uczestniczką rezydencji Eco Film Lab w Bangladeszu. Eco Film Lab to rezydencja organizowana przez IAFM (International Academy of Film and Media). Xymena przez dwa tygodnie pracowała w Bangladeszu z reżyserami z Dhaki. Na terenie Sundarban National Park stworzyli wspólnie cztery filmy krótkometrażowe. Autorką zdjęć do wszystkich była Xymena.

Jolanta Karpińska, Biuro Promocji Szkoły – Daleka nam kultura, egzotyczna przyroda, język bangla, tak dla nas trudny. Jak radziłaś sobie w Bangladeszu?

Xymena Zaręba - Na początku byłam przerażona tym wyjazdem. Dhaka mnie przerażała (stolica Bangladeszu – przyp. red.) – jest chaotyczna, przeludniona, wypełniona smogiem i korkami. Przebywaliśmy jednak z dala od niej – mieszkaliśmy w resorcie w pobliżu dżungli, na terenach wiejskich, pełnych pól uprawnych, ale i dzikiej przyrody. Ludzie tam prowadzą życie bardzo blisko Natury, żywią się głównie tym, co sami wyhodują lub upolują. Bardzo ciepło nas przyjęli, starali się pomagać nam w pracy. Otaczała nas niezwykła roślinność, zwierzęta. Bardzo dobrze się tam czułam.

J.K. - Pracowałaś z reżyserami mieszkającymi w Bangladeszu, nie było w ekipie nikogo z Twojego kręgu kulturowego. Nie generowało to trudności?

X.Z – Język filmu jest uniwersalny. Mimo to, że byliśmy tak różni od siebie i mówiliśmy w innych językach rozumieliśmy się. Miałam wrażenie, że łączy nas kino.

J.K – Gdzie pojawiły się wyzwania?

X.Z - Na pewno wyzwaniem było tempo realizacji filmów. Po początkowych dniach pracy nad scenariuszami, szukaniem lokacji i aktorów (wszyscy którzy zagrali w naszych filmach byli naturszczykami, mieszkającymi tam na miejscu) – w zaledwie pięć dni zrealizowaliśmy trzy etiudy fabularne i jedną dokumentalną. Wyzwaniem było też to, by spleść harmonogram zdjęć z naturalnym rytmem życia mieszkańców tych terenów. Już o 5 rano słychać było z megafonu modlitwy, powtarzały się one 4 razy dziennie, ostatnie słyszeliśmy o godzinie 18. Ludzie tam budzą się bardzo wcześnie, wcześnie chodzą spać. Pracowaliśmy też z założenia bez sztucznego oświetlenia, w dużej większości w plenerach, więc łapaliśmy naturalne światło.

J.K. – Realizowaliście też zdjęcia w samej dżungli, jak tam Natura reagowała na filmowców?

X.Z. - Nad naszymi głowami małpy, na powierzchni wystające z ziemi, niczym kolce, korzenie drzew. Ale najważniejsze jest to, że podczas zdjęć w dżungli towarzyszyli nam uzbrojeni mężczyźni. Trzeba pamiętać, że na tych terenach występują tygrysy, które mogą stanowić realne zagrożenie dla człowieka. Zrobiliśmy o tym film dokumentalny. Bohaterkami dwie kobiety – jedna, której mąż zginął zaatakowany przez tygrysa, druga – młoda matka, której mąż również narażony jest na takie niebezpieczeństwo. Ten film ma niezwykłym ładunek emocjonalny. W języku bangla istnieje nawet specjalne określenie na wdowy po mężach, którzy zginęli zaatakowani przez tygrysy. Ludzie modlą się tam do Bonbibi, bóstwa, które ochronić ma ich przez tymi zwierzętami, legendarnej opiekunki lasów namorzynowych. Poświęcają jej coroczny festiwal, w którym zresztą mieliśmy okazje uczestniczyć.

J.K. – Tu dotykamy głównego tematu Eco Film Lab – ekologii. Tygrysy są zagrożeniem, ale są też bogactwem – gatunkiem chronionym.

X.Z – Wszystkie filmy, które zrealizowaliśmy dotykały pośrednio lub bezpośrednio ekologii. Poza wspomnianym dokumentem, powstały też trzy fabuły. Pierwsza z nich skupia się na wodzie, dostępie do niej i jej braku. Druga to zderzenie dwóch racji – człowieka, który stracił bliskiego przez tygrysa i człowieka, który dba o zachowanie tego gatunku zwierząt. Bohaterem trzeciego jest rybak, który zanieczyszcza wodę dla własnych zysków, za co spotyka go kara – choroba córki. Natura tam ma wielką moc, jest nieposkromioną siłą.

J.K. – Jak to, czego uczyłaś się w Szkole wykorzystałaś do pracy tam?

X.Z. – Ze względu na warunki tam panujące i sprzęt jaki miałam, weszłam w dokumentalny tryb pracy. Bardzo przydały się zajęcia z szwenkowania u Wojciecha Staronia i Piotra Śliskowskiego. Poza tym ćwiczenia kadrowania, wiedza o kolorze – wykorzystywałam tam to, czego uczyłam się w Szkole.

J.K. – Miałaś też okazję przekazać swoją wiedzę studentom, co to była okazja?

X.Z. – Miałam wykład na Uniwersytecie w Dhace, dla studentów dziennikarstwa. Pokazywałam zrealizowane w naszej Szkole etiudy, opowiadałam o Szkole, o tym, czego się tutaj uczymy. Studenci byli bardzo nas ciekawi, zadawali duży pytań. Szczególnie aktywne były dziewczyny – w tamtejszej branży filmowej mają one nieporównywalnie trudniej niż my w Europie. Byli też zdziwieni tym, co my możemy w swoich filmach pokazywać – u nich obowiązuje cenzura.

J.K. Wracając do filmów zrealizowanych przez Ciebie w Bangladeszu – czy będziemy mieli szansę zobaczyć je w naszej Szkole?

X.Z – Filmy będą teraz postprodukowane, dwa z nich w naszej Szkole. Mam więc nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazać efekty tej egzotycznej filmowej wyprawy u nas. Jest też planowana droga festiwalowa tych filmów.

J.K. – Czy poleciłabyś innym taką wyprawę i pracę w tak egzotycznych warunkach?

X.Z. – Jak najbardziej. Czuję, że mogłabym to powtórzyć. Poznałam wspaniałych ludzi, tak samo jak ja kochających kino. Bardzo podoba mi się łączenie pracy i podróży. Cieszę się, że mogłam tam pracować. Wszystko tam było dla mnie nowe, każdy kadr ciekawy. Jak z innej planety.

Xymeno – bardzo dziękujemy za rozmowę i wypatrujemy Twoich filmów!

Podziękowania dla IAFM (International Academy of Film and Media), szczególnie dla Bibesha Roya, za stworzenie świetnych warunków do pracy i opiekę nad Xymeną podczas pobytu w Bangladeszu.

fot. 1 Xymena Zaręba podczas pracy

ZOBACZCIE KADRY Z FILMÓW ZREALIZOWANYCH PRZEZ XYMENĘ

fot. 2-5 "The waterless path", reż. Prodipto Saha
fot. 6-9 "Atharo Vati" reż. Oddri Hredesh
fot. 10 "The ripple effect" reż. Kamrul Nahied
fot. 11  "Existence" reż. Tasnuva Nusrat